piątek, 25 kwietnia 2014

Za księcia i tak nie wyjdziesz.



Już dawno przestałam wierzyć w cudowne zakończenie bajki o służce wykorzystywanej przez macochę i przyrodnie siostry, żaden szklany bucik i wróżka nie zmienią mojego myślenia.
Jeśli głębiej przyjrzeć się relacjom między ludźmi to da się zauważyć, że ludzie przebywający w danym środowisku mają podobny status materialny. Nie mówię, że identyczny, ale oscylujący w podobnych granicach. Nie bez przyczyny, zazwyczaj ludzie którzy utrzymują ze sobą stały kontakt to ludzie z podobnym inwentarzem materialnym. Tyczy się to związków czy nawet przyjaźni. Niestety pieniądze określają to na co możesz sobie finansowo pozwolić a to na co sobie możesz finansowo pozwolić określa to jakich masz znajomych. Nie mówię o kwestii ubrań, czy przedmiotów codziennego użytku. Mam raczej na myśli hobby czy zainteresowania. Bo jeśli jesteś w stanie sobie pozwolić na zajęcia tenisa 5 razy w tygodniu a ktoś z ludzi Cię otaczających niestety nie to zmniejsza się płaszczyzna na której utrzymujecie relację. Nie mówię, że tak jest zawsze, ale zazwyczaj. Kiedyś rozmawiałam ze znajomym, u którego w związku była dość znacząca różnica materialna pomiędzy nim a jego dziewczyną. Związek przetrwał 2 lata, ale później się z hukiem rozpadł, bo dla jednej i drugiej strony stało się problematyczne to, że jedno zdecydowanie częściej płaci za wszystko co robią, wręcz utrzymuje swoją drugą połówkę. Gwarantuję, w tym przypadku dwie strony czuły się źle - i utrzymująca i utrzymywana. Chyba nikogo nie bawi wieczne wykładanie pieniędzy na inną osobę, ani nie jest komfortowe to jak wiecznie inni za Ciebie płacą.
Nigdy nie powiem, że pieniądze określają człowieka, raczej mam na myśli, że pieniądze określają możliwości danej osoby. Bo jeden jedzie na wakacje na Wyspy Kanaryjskie a drugi jest maksymalnie sobie w stanie pozwolić na wyjazd w Bieszczady. I niestety właśnie w takich miejscach to się rozjeżdża.



Taka krótka konkluzja na piątkowy wieczór, a raczej noc.


Pozdrawiam, Niekończąca









1 komentarz:

  1. Oj tam, oj tam... Całe życie, a dokładniej odkąd jestem w sytuacji ubezwłasnowolnienia emocjonalnego poczuwam się w obowiązku finansowania przyjemności konsumowanych wspólnie z moją oprawczynią. Takie przekichane życie wychowanego faceta, który chcąc przejść się na kawę z własną kobietą musi cenę z menu za kawę pomnożyć razy dwa. Oczywiście dobrze wychowana kobieta nie będzie nadwyrężać budżetu swojego ukochanego. Ale jeśli jest naciągarą to faktycznie szybko dostanie buta na ryj i związek się skończy. Zdrówka.

    OdpowiedzUsuń